Programy dopłat do instalacji fotowoltaicznych działają w najlepsze, a duża część społeczeństwa przekonana jest, że to właśnie w tym źródle pozyskiwania prądu leży przyszłość polskiej energetyki i klucz do zielonej transformacji. Tymczasem fotowoltaika już jest traktowana przez ekspertów jako potencjalne zagrożenie dla polskiego niewydolnego systemiu energetycznego. Coraz bardziej realnym zdaje się scenariusz w kórym prąd z paneli słonecznych pokryje całe chwilowe zapotrzebowanie naszego kraju. Na pierwszy rzut oka wygląda to dobrze, ale trzeba sobie uświadomić iż główne polskie elektrownie węglowe (stanowiące filar systemu) nie są obiektami które można wyłączyć na parę godzin gdy słońce jest największe i włączyć spowrotem gdy produkcja słonecznej energii się zmniejszy, gdyż ponowne uruchomienie niektórych ich bloków może trwać nawet dwa dni. W związku z tym gdy zapotrzebowanie na energię zostanie chwilowo pokryte w 100% przez fotowoltaikę, elektrownie te będą odłączane od systemu a nie wyłączane, co wygeneruje jedynie koszty i zanieczyszczenia bez pożytku dla sieci czy klimatu.